Cz. I
Budzisz się rano i czujesz, że nie masz siły, aby wstać z łóżka. Od razu w oczach pojawiają się łzy, a serce boli, jakby przeszyte sztyletem.
Dopiero niepewne kroki małej dziewczynki wyrywają cię z odrętwienia i starasz się być silna. Bierzesz dziecko w ramiona i szepczesz słowa pociechy, choć sama już w nie, nie wierzysz. Hamujesz rozpaczliwy szloch i jednak żyjesz dalej.
Ubierasz się, myjesz, jesz…
Jesteś jak w letargu, trwasz, wegetujesz.
A to tylko dla małej istotki, która woła do ciebie „mamo”. Nie dla siebie samej, nie dla świata. On cię już nie obchodzi, to właśnie on odebrał ci wszystko. Szczęście nie jest już dla ciebie, nie pamiętasz jak się uśmiechać, jak cieszyć się życiem.
Wspomnienia, stają się dla ciebie tortura.
Cierpienie, twoim towarzyszem.
Ból, chorobą.
A ty swoim największym wrogiem.
Wieczorem, gdy córka usypia, siadasz obok jej łóżeczka, w fotelu i z rozpaczą patrzysz na jej spokojną twarz. Delikatnie całujesz ją w czoło i wracasz do sypialni by po raz kolejny się wypłakać. Każdy dzień jest dla ciebie taki sam. Szary, pozbawiony ciepła. Przytłacza cię brak nadziei. Choć tak bardzo pragniesz wierzyć, już nie potrafisz. Czas nie leczy ran, nawet ich nie zabliźnia. Nie dostrzegasz ludzi wokół siebie. Odgradzasz się murem od bliskich, obwiniasz wszystkich.
Przeklinasz Boga, nie rozumiesz jego intencji. A jednak w rzadkich chwilach, gdy powraca nadzieja, biegniesz do Kościoła i błagasz, by ci pomógł.
Ale to na nic. A gdy w końcu to do ciebie dociera, rozpadasz się na kawałki i życie przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
I tylko miłość do pięknej dziewczynki pcha cię do podjęcia ostatniej walki o spokój.
Pakujesz walizki i zatrzaskujesz drzwi.
Jedziesz w jedyne miejsce, gdzie wiesz, że będziesz otoczona miłością.
Bezgraniczną, czystą.
Prawie taką samą, której ty zaznałaś, a jednak została zabita.
~ * * * ~
Długo mnie tu nie było O.o I na dodatek mam tyle zaległości u was! Przepraszam! Ale po mału wracam do zycia^^ Mam nadzieję, że w krótkim czasie wszystko nadrobię^^
To wyżej, to coś, co zostało napiasne pod chwilą mocnych emocji...nie pytajcie, dlaczego dodaję to dziś, w dniu szczęsliwym i bla bla bla...ja jakoś w tym roku świąt nie czuję...
Ale...
Wesołych Świąt dla was moi kochani! Abyście zawsze byli szczęsliwi, aby ten nowy rok, który się zbliża był dla was tym idealnym! Weny, dla kazdego od groma! I uśmiechu na codzień! I co najwazniejsze, miłości!^^
WŚ!:*
O, o!!! To to ;D Pamiętam xDD Myślałam, że to porzuciłaś... a tu proszę. Czekam na dalsze :))
OdpowiedzUsuńTekst jest bardzo ładnie napisany, poruszający, przemawia do mnie jak najbardziej. Bardzo też tutaj pasuje narracja w drugiej osobie. Ciężko mi napisać coś więcej, bo tekst jest króciutki, a ja nie mam praktycznie żadnych uwag, z wyjątkiem jednego przecinka, o tu:
OdpowiedzUsuń"choć sama już w nie, nie wierzysz." - wydaje mi się, że nie powinno go tu być.
Część I - czyli będą dalsze? Będę czekać z ciekawością.
Pozdrawiam!
Świetne! Twoje opowiadania są pełne emocji, a właśnie takie uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O! Jak to miło, że o mnie pamiętacieQ.Q Aż się wzruszyłam...dziękuję za to, że jestescie<3
OdpowiedzUsuńŚliczne i jednocześnie takie smutne... Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!