niedziela, 30 grudnia 2012

Piękny Przestępca

Rozdział Szósty

Samolot pomału zaczął obniżać się do lądowania. Tessami,zapięta pasami, czuła jak nadchodzi atak klaustrofobii. Prawie cały lot przespała, tylko na samym początku wymieniła parę zdań z Hiro. Ta podróż była dla niej koszmarem. I nie wiedziała, co jest dla niej gorsze - sam lot, czy to, że na lotnisku może czekać jej ojciec. Złożyła mocne postanowienie, że będzie go ignorować. Przynajmniej spróbuje, a odezwie się do niego jedynie w ostateczności. Niech nie myśli, że to zaproszenie zmieni cokolwiek między nimi. Nie interesował się nią przez ostatnie cztery lata. Kartek na urodziny w to nie wliczała. Nie mogła również zapomnieć wydarzeń, tuż przed jej przeprowadzką do Japonii. Tego, co zrobił,jak również, czego nie uczynił, a powinien. Zamknęła oczy i wstrzymała oddech, gdy koła samolotu uderzyły o ziemię. Poczuła lekki uścisk na dłoni. Wiedziała, że to Yakashi stara się ją podtrzymać na duchu. Nie miała jednak odwagi, by na niego spojrzeć. Wstyd jej było własnego lęku, jaki ją ogarnął. Nie była strachliwa, rzadko, kiedy się bała, przecież była twarda. Ale jeżdżące puszki – windy, latające – samoloty, czy kolejki, przyprawiały ją o palpitację serca. Samolot powoli zaczął kołować, aż w końcu stanął. Dopiero wtedy Tess pozwoliła sobie na chwilę relaksu. Wychodząc z maszyny myślała gorączkowo jak ma się zachować. Najlepiej by było, gdyby ojca nie było na lotnisku. To by wszystko ułatwiło, a przynajmniej odwlekło jej zgon. Była pewna, że właśnie tym skończy się jej spotkanie z rodzicem. Alternatywą była śmierć ojca, co po głębszym zastanowieniu bardziej jej odpowiadało. Ludzie dziwnie na nich patrzyli, gdy przedzierali się przez tłum. Blackwitch doszła do wniosku, że to chyba z powodu ich ubioru, a nie dlatego, że mają napisane na czole„zabójca”. Oboje byli ubrani cali na czarno, a Tessami miała również mocny makijaż. W Japonii nikt za bardzo nie zwracał na to uwagi. Zapomniała już jak ludzie w Nowym Jorku reagują na inność. Jeśli nie byłaś różową laską z pieskiem w torebce od razu przyklejali ci etykietkę. I pomyśleć, że kiedyś, czymś takim się przejmowała. Teraz jedynie obrzucała ich obojętnym spojrzeniem. Choć nie jednej panience miała olbrzymią ochotę pokazania środkowego palca. Yakashi wyglądał natomiast jakby niczego nie dostrzegał. On i jego kontrola. Dziewczyna miała ochotę prychnąć. Emocje w niej buzowały, a to nie oznaczało niczego dobrego. W sali lotniska nie było śladu po jej ojcu, co zarazem ją zdziwiło, jak i uszczęśliwiło.

- Trzeba złapać taksówkę. – powiedziała do przyjaciela i skierowała się ku wyjściu.

Hiro ruszył za nią. Przedzieranie się między ludźmi okazało się dość trudne. Tym bardziej, że Tessami, aż rwała się dobicia. Pewien chłopak miał szczęście, że Rudy był obok, inaczej pewnie nie wyszedłby bez szwanku po zderzeniu z Czarną. W końcu znaleźli się na zewnątrz, a tuż przed nimi stały żółte,niczym słoneczka, taksówki. Blackwitch od razu skierowała się w stronę jednej z nich. Każdy jej ruch był sztywny, widać po niej było napięcie. Już otwierała drzwi, gdy, jakby znikąd, wyrósł przed nimi mężczyzna w garniturze. Był to wysoki i umięśniony,krótko ścięty blondyn. Oczy miał ukryte za ciemnymi okularami.

- Panna Tessami Blackwitch? – spytał zagradzając im drogę do samochodu.

- To zależy? A kto pyta? – odpowiedziała Tess, w tej samej chwili sięgając ręką do kabury.

Bóg jeden wie, jak jej wuj załatwił to, że mogli wsiąść na pokład z bronią, ale w tamtej chwili była mu za to bardzo wdzięczna.

- Twój ojciec wysłał mnie po ciebie.

Jej dłoń zamarła na pistolecie. Nerwowo zerknęła na, Hiro,który miał nieodgadniony wyraz twarzy. Z rezerwą patrzył na nieznajomego faceta, by w końcu wzruszyć ramionami. Tess miała ogromną ochotę przewrócić oczami. Yakashi, jak zwykle, ten pomocny. Z westchnieniem opuściła rękę.

- Gdzie on jest?

- Czeka na ciebie w domu. – odpowiedział i wskazał za siebie.– Samochód stoi tam.

Ostatni raz spojrzeli na siebie wraz z Hiro, po czym gestem kazali nieznajomemu iść przodem. Nie byli pewni czy dobrze postępują,ufając mu, ale była ich dwójka, do tego uzbrojona. Mężczyzna nie miał z nimi szans. Idąc za nim przeszli na drugą stronę ulicy, a następnie weszli na parking. Blondyn zatrzymał się przed czerwonym Hundai. Blackwitch musiała się powstrzymywać, by nie podbiec do auta i nie piszczeć z zachwytu. Zachowała jednak spokój, powoli podeszła do pojazdu. Nieznajomy otworzył drzwi, a ona z lubością zapadła się w siedzeniu. Yakashi zajął miejsce obok niej. Facet w garniturze usiadł za kierownicą i już po chwili byli w drodze. Tessami założyła ciemne okulary i korzystając z ciszy zagłębiła się we własnych myślach.



Promienie słońca wpadały przez okno do pewnego apartamentu. W jasno pomalowanym salonie, na skórzanej kanapie siedział młody mężczyzna. Długie, brązowe włosy miał związane w kucyk, a szare oczy śledziły bąbelki w kieliszku szampana, który trzymał w dłoni. Na jego ustach błądził uśmiech. Nagle cisze w pomieszczeniu przerwał dzwonek telefonu. Brunet odstawił naczynko,kieliszek następnie odebrał.

- Halo?

- Przyleciała. – odezwał się głęboki głos po drugiej stronie.

- I?

- Jest z nią jakiś młody Japończyk. Odebrał ich jakiś koleś,właśnie odjechali.

- Vetake wysłał tylko dwójkę? – na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek. – Śledź ich, chcę znać ich każdy ruch.

- Oczywiście, paniczu.

Połączenie zostało zerwane. Mężczyzna opadł na oparcie, a nogi wyłożył na stolik. Wyciągnął rękę po szampana i wziął łyk. Szare oczy rozbłysły złowrogo. W jego głowie już rysował się plan działania.

~ * * * ~

Kochani moi! Miałam dodać ostatnia część "Targu o duszę", ale jakoś mi ona nie wyszła i postanowiłam ją jeszcze poprawić. Za to dodałam rozdział szósty p-p^^ Mam nadzieję, że taka wymiana wam odpowiadaXD 
A jesli nie, to trudno:P Zmieniać nie bedę:D
Pozdrowienia ludziska:*

3 komentarze:

  1. Jak zwykle świetny :) Ciekawi mnie ten jego plan.

    Już nie mogę się doczekać "Targu o Duszę".

    Pozdrawiam! ^ ^

    OdpowiedzUsuń