wtorek, 27 listopada 2012

Piękny Przestępca

Rozdział Piąty

~ * * * ~

W klubie tego wieczoru grał jakiś rockowy zespół. Większość osób szalała na parkiecie, a reszta społeczeństwa topiła swe smutki, pijąc alkohol przy stolikach. Przy jednym z nich siedziała czwórka młodych ludzi. Przed każdym stała prawie pusta szklanka. Czarnowłosa dziewczyna wyciągnęła rękę po swój drink i dopiła go jednym łykiem. Westchnęła z rozkoszą, na co reszta zareagowała śmiechem. Pokazała przyjaciołom język, a następnie głupio zachichotała. Siedziała w „Hangetsu” dobrych parę godzin i straciła rachubę, ile alkoholu zdołała wypić. Miała wszystko w głębokim poważaniu i jedyne, czego pragnęła w tamtej chwili, to zatopić usta w dobrym napoju z procentami. Cały dzień był popieprzony i czuła się tak, jakby spadała w przepaść bez dna. Zamachała pustą szklanką i już po chwili pojawił się kelner z nowym drinkiem. Czasami pasowała jej rola siostrzenicy Akihito. A przynajmniej w chwilach, gdy chciała się nawalić w trupa.
-Tess, może zwolnisz? – usłyszała głos Shozo, któremu siedziała na kolanach.
Dziewczyna pociągnęła za jego blond loki, a następnie dała mu pstryczka w nos. Zachichotała, gdy tylko miała szansę ujrzeć jego rozzłoszczoną, ale jakże uroczą twarz.
-Sho się martwi – zanuciła – Mój kochany Shozo!
-Blachwitch, opanuj się. – zaśmiała się Mika, nie mniej wstawiona od przyjaciółki.
Jedynie Hiro był całkowicie trzeźwy. Nawet Choshi, mimo, że upominał Czarną,sam ledwo potrafił utrzymać równowagę i siedzieć w pionie.
-Rudzielcu – zwróciła się nagle do niego Tessami. – Czemu masz taką skwaszoną minę? – wybuchła pijackim śmiechem. – Przecież jutro będziemy w boskim NY!
Hiro skrzywił się na jej słowa. Dobrze wiedział, że przyjaciółka nie chciała tam lecieć. A jej zachowanie dzisiejszego wieczoru to jedynie tarcza obronna na późniejsze zdarzenia.
-Po prostu żal mi patrząc na takich pijaków jak wy – odpowiedział i wstał od stolika. – Idę do toalety, będę przechodził obok baru, przynieść wam coś?
Po chwili pożałował swoich słów, słysząc listę butelek, które ma im donieść. Przedzierając się przez tłum jego myśli wracały do spotkania, które miał miejsce parę godzin wcześniej. To po nim Blackwitch zaczęła się zachowywać jak ostatni alkoholik. Rzuciła się na bar jak nawiedzona i warczała na wszystkich, póki niedostała swojego drinka. Ale jakoś nie potrafił być zdziwiony jej zachowaniem. Przez ostatni tydzień idealnie ignorowała fakt, że musi lecieć do USA. I udawało jej się to do czasu, aż Vetake nie dał im biletów. Nie mógł uwierzyć, że w tamtej chwili wzrok Czarnej nie powalił jej wuja. Przynajmniej wyjaśnił im, czemu to właśnie on miał towarzyszyć Tess. Martwił się wyjaśnieniami szefa. Jeśli jego podejrzenia się sprawdzą… Tessami teraz powinna analizować całą sytuację. I pewnie by to robiła, gdyby tylko nie jej stanu upojenia. Nadal mając złe przeczucia, przeszedł przez drzwi toalety.


Świat wirował, miejsce się rozmazywało. Była lekka i szczęśliwa. Tańcząc z Idane na stole i śpiewając głośno graną piosenkę nie przejmowała się niczym. Ani podróżą do Nowego Jorku, ani swoim popapranym ojcem, ani prawdopodobnym buntem ludzi wuja w USA, ani grożącym jej niebezpieczeństwem ze strony tych ludzi. Miała wszystko w dupie i to było piękne. Cieszyła się chwilą. Gdy muzyka ucichła zeskoczyła ze stolika, co było błędem. Zachwiała się i gdyby nie czyjeś ramiona pewnie zaliczyłaby upadek. Spojrzała w górę i zobaczyła znajome zielone oczy.
-Nie mam zamiaru lecieć z kaleką – powiedział Hiro stawiając ją w pionie. No, przynajmniej na tyle, na ile to było możliwe. – Koniec zabawy, Blackwitch,jedziesz do domu.
Czarna wyrwała się z jego uścisku i spojrzała na niego groźnie.
-Nie jesteś moim ojcem, Yakashi! – warknęła.
Rudy pokręcił głową, ale nie zdarzył nic powiedzieć, bo tuż przy nich pojawiła się Mika.
-Co z wami jest? Czemu się nie bawicie?
-Tessami ma już dość – stwierdził sucho chłopak.
-A właśnie, że nie. Chodź kochana, parkiet na nas czeka. –powiedziała Tess i pociągnęła blondynkę ze sobą.
Hiro został sam, stojąc i odprowadzając wzrokiem dziewczyny. Czasami naprawdę się zastanawiał jak to możliwe, że są przyjaciółmi. Westchnął zrezygnowany i wrócił do loży, gdzie Shozo spał w najlepsze z głową na blacie. Usiadł i zaczął czekać, aż Idane z Blackwitch wrócą z parkietu. Miał mocne postanowienie, że tym razem obie zawiezie do mieszkania.


Siedziała w sali odpraw i przeklinała samą siebie. Miała potwornego kaca i jeszcze gorszy humor. A to wszystko nie poprawiała mina Hiro z serii „a nie mówiłem?”. Po prawdzie nie powiedział jej tego na głos,ale mogła to wyczytać z jego twarzy. W dłoni trzymała jednorazowy kubek z kawą. Była mocna jak cholera, jednak i ona nie potrafiła postawić jej na nogi. Nie pamiętała, w jaki sposób mogła się tak schlać. A Yakashi też nic nie mówił o wczorajszym wieczorze. Czuła jednak, że musiało się wiele wydarzyć. I coś jej mówiło, że to z jej udziałem. Po głębszym zastanowieniu odkryła, że jednak jej to lata. Marzyła w tamtej chwili jedynie o łóżku. O delikatnej, puchowej kołdrze, miękkim materacu o…
-Blackwitch! Pobudka! – dziewczyna spojrzała z wyrzutem jednym okiem na Hiro.
-Nie drzyj tak tej mordy, słyszę. Czego chcesz?
-Zapowiedzieli nasz lot, musimy iść.
Tess pokiwała głową, ale od razu przestała, gdy świat zaczął niebezpiecznie wirować. Z pomocą oparcia, którego się podtrzymała, wstała i chwyciła rączkę bagażu. Ostatni raz spojrzała tęsknie przez okno na swoje ukochane Tokio, a następnie ruszyła za przyjacielem do samolotu.

~ * * * ~

A co mi tam, macie i jedzcie, a później mnie ochrzańcie, za tak banalny rozdziałXD
Nie mam weny, nie mam czasu i nie mam humoru. ogólnie deprecha pełną gębą...

6 komentarzy:

  1. Tess zabalowała... Teraz musi pocierpieć xD
    ...
    Tańczyła na stole o.O
    Rozdział świetny. Nie mogę się już doczekać następnego.

    Chętnie bym Ci oddała trochę Weny, ale niestety ode mnie też uciekła... Mam nadzieję że jutro wróci, to Ci podeślę xD
    Pozdrawiam i życzę dobrego humoru ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. prawie spadłam jak zatańczyła na stole XDDDD
    nie spodziewałabym się tego oh well D:
    Tess czasami trzeba się rozerwać a kacyk jest tego nieodłącznym elementem ,więc nie dramatyzuj c:
    chuj z weną, bez weny się najlepiej pisze *jest doskonałym przykładem*

    OdpowiedzUsuń
  3. Łuhuhu! Nareszcie mam czas ^,^
    Nadrobiłam wszystko. Ten rozdział mnie cholernie rozśmieszył xD
    Szczególnie jak zaczęła tańczyć na stole. Interesujące ;>

    Reaktywowałam blog. Jeśli jesteś jeszcze zainteresowana- zapraszam http://yume-no-mori.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jebłam 6 rozdział Purpurowego Płomienia c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na 5 rozdział.
    http://godzina-potepionych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń