sobota, 10 listopada 2012

Wakacje w Paryżu.

Moi drodzy, wspaniali, najukochańsi czytelnicy. Witajcie! Oto ta notka będzie od teraz wszem i wobec znana, jako opowiadanie, Crossover Hetalii i Ourana. Co do autorki, to chyba to nie ważne, prawda? Wystarczy wam, że jestem Tyzy! A więc... zapraszam do czytania!

~ * * * ~

Część Pierwsza

Haruhi jak zwykle pełna entuzjazmu idzie z rozpostartą przed nosem mapą przed resztą.

Jest podekscytowana. Jej długie godziny pracy w klubie szkolnych hostów wyszły w końcu na jej korzyść. Kiedy Tamaki-senpai zaproponował wspólną podróż do miasta miłości i sztuki - Paryża, prawie bez zastanowienia się zgodziła. Oczywiście Suou na początku nie wspomniał nic o tym, że mieliby jechać sami, jednak po późniejszej, wyczerpującej i niezaprzeczalnie wygranej przez Haruhi, dyskusji, reszta klubu wybrała się z nimi.

Honey-senpai wraz z Morim idą gdzieś z boku, całkowicie zapominając o reszcie klubu. Niski trzecioklasista w prawej ręce trzyma swojego ulubionego króliczka - Usa-chan, a w lewej rękę Takashiego. Ten wyższy, natomiast, ze swą kamienną miną idzie nieprzerwanie u boku niskiego mistrza judo. Co chwila z jego dłoni Honey wyrywa aparat, aby nacisnąć w psikusie migawkę i zrobić im pamiątkowe, nieco zabawne zdjęcie.

Kaoru jest uśmiechnięty, jak zawsze. Dogania Haruhi, żeby powiedzieć jej, dokąd grupa chce się udać, a później biegnie w stronę jakiejś dużej fontanny, by ochlapać wodą swoich starszych kolegów - Takanoriego i Kyouyę. Ten pierwszy ze zrezygnowaną miną wije się, jak cień w ślad za jedyną dziewczyną w ich towarzystwie. Jest zawiedziony obrotem sytuacji. Liczył na romantyczny tydzień we Francji ze swoją ukochaną Haruhi. A tymczasem ma powtórkę z klubu, jedynie z różnicą otoczenia. Nawet dziewczyny, podobnie jak w szkole, zaczepiają ich, co krok, by o coś zapytać, a jakże, po francusku. Jedynie Kyouya - opanowany i jak zawsze przygotowany na każdą ewentualność, niesie ze sobą poręczny słowniczek, z którego czasami korzysta, by zbyć natrętne “klientki”, jak zwykli je nazywać w Japonii, i uniknąć jakichkolwiek kłopotów od ich napakowanych towarzyszy. W kilkadziesiąt minut, ciągłego krążenia po stolicy zdążył już nauczyć się “przepraszam, nie mówię po francusku” i “proszę, zabierz pięść z jego twarzy”.

Z tyłu całej grupki idzie z opuszczoną miną Hikaru. Już dawno pogodził się ze stratą Haruhi do tego nędznego “księcia”, ale i tak kilka dni, w pobliżu tej dwójki wydawały się czystą torturą. Jak zwykle, gdy miał gorszy dzień, zakłada na uszy swoje ulubione słuchawki i wsłuchuje się w kolejny kawałek z playlisty “Takanori, giń!”. Kilka dobrych minut idzie w skupieniu kopiąc kamyki, zawadzające mu drogę. Jest zajęty sobą, nie zwraca uwagi na otoczenie, na zabytki, piękne budynki, czy na to, że nie idzie razem z grupą. 

W końcu zamachuje się mocno i kopie z całej siły w napotkany kamień. Po chwili, kiedy zbiera się na odwagę, by spojrzeć do góry, wpada na coś dużego i wywraca się z głuchym “ał” na ziemię.

-Hej, młody, nic ci nie jest? - mówi ktoś z góry, oczywiście po francusku. Hikaru w tej chwili cieszy się, że razem ze swoim bliźniakiem przez dziesięć lat uczył się tego języka i teraz prawie bez problemu mógł odpowiedzieć.

-Tak, wszystko okej... - mówi, marszcząc nos i poprawiając na karku słuchawki, które o mało co nie spadły na ziemię. Spogląda do góry i widzi uśmiechniętego, wysokiego blondyna. Ma długie włosy i krótki zarost, dodający mu charyzmy. Mężczyzna podaje mu rękę i bez trudu podnosi Hikaru z ziemi. Ten otrzepuje swoje markowe, jeansowe spodnie i znowu, przenikliwym wzrokiem wpatruje się w blondyna. Mruży oczy, bo akurat słońce, jakby się uwzięło, świeci prosto na niego.

-Dzięki - mówi tylko i odwraca się na pięcie. Znowu zakłada swoje słuchawki i rozgląda się za pozostałymi. Nie słyszy, jak Francuz coś do niego mówi. Dopiero, gdy delikatnie jego słuchawki zostają ściągnięte z uszu, wzdryga się i odwraca do niego, z niemrawą miną.

Właśnie widzi resztę klubu, która zawzięcie do niego macha. Niechętnie spogląda na blondyna, z miną mówiącą “pośpiesz się, gościu”, a po chwili ugina się pod ciężarem ciała starszego.

-C-co?! - mówi po japońsku i próbuje zepchnąć ramię nieznajomego ze swojego barku. Nagle słyszy cichy szept, który skierowany jest tylko do niego, co dziwne - w jego ojczystym języku:

-Czyżbyś miał złamane serce? - Francuz znakomicie zna japoński. Hikaru spogląda na niego z kołatającym się w oczach pytaniem. - To pewnie ta dziewczyna? - wskazuje głową na grupę hostów i kierującą nimi Haruhi, która powoli zaczyna się niecierpliwić jego nieobecnością.

Rudy chłopak przełyka głośno ślinę, potwierdzając tylko przypuszczenia blondyna. Ten uśmiecha się i klepie go po łopatkach.

-Nie martw się - odchodzi trochę dalej. - miłość w tym mieście można znaleźć wszędzie. Wystarczy tylko chcieć - ostatnie wypowiada prawie szeptem, po czym puszcza do niego oko. Hikaru stoi, jak przykuty do ziemi.

-Hikaru-chan! - woła nagle ktoś z tyłu i chłopak na chwilę odwraca się w tamtym kierunku. To jego bliźniak. Zniecierpliwiony kieruje się w jego stronę.

-Ee... prze.. - mówi rudy, znowu kierując się do nieznajomego, ale tego już nie ma. 

“Zniknął” - myśli, ale za chwilę wraca myślami do rzeczywistości. Jeszcze lekko zdezorientowany wraca do grupy i razem z nimi kieruje się w stronę Wieży Eiffel’a. 

Blondyn z podejrzanym uśmieszkiem na twarzy stoi w cieniu jakiegoś budynku, uważnie obserwując, jak rudy chłopak odchodzi zdezorientowany, rozglądając się jeszcze chwilę za nim. 

-Francis! - z wyrzutem mówi ktoś z boku, a on już wie, że ma kłopoty. Mężczyzna o blond włosach, znacznie krótszych od jego, wątłej postury i zadziwiająco krzaczastych brwiach stoi przed nim, zaciskając mocno zęby.

-Tak, Arturze? - mówi całkiem spokojnie, kładąc dłoń na jego ramieniu i uśmiechając się pogodnie, jak zawsze ma w zwyczaju, gdy zdenerwował tego młodszego.

-Ty nieodpowiedzialny, niewyżyty seksualnie... - zaczyna niższy, ale Francis zatyka mu ręką usta.

-Nie drzyj się tak - mówi cicho, przyciskając go mocno do swojego boku i gdy Artur powoli traci powietrze w płucach, zabiera dłoń z jego ust.

-Idiota! - krzyczy tamten po angielsku, jeszcze głośniej, niż przedtem, co wywołuje nie lada przedstawienie. - Co żeś nagadał tamtemu chłopakowi? - Trochę się uspokaja, teraz mierząc w mężczyznę wskazującym palcem.

-Ja? - pyta, jakby nie było go przy poprzednim zdarzeniu i podnosi ręce w obrończym geście.

-Nie, ja! - warczy młodszy i znowu zaczyna swój wykład na temat tego, że nie wolno mu napastować seksualnie zwiedzających. - Rozumiesz, żabojadzie? - pyta jeszcze, gdy kończy swój niekrótki monolog.

-Rozumiem, rozumiem - poddaje się w końcu Francis i, kiedy ten drugi opuszcza gardę, łapie go w pasie i przyciąga mocno do siebie. - Ale ciebie mogę? - pyta retorycznie i ignorując sprzeciwy Anglika, ciągnie go w stronę ciemnej uliczki, nieuczęszczanej o tej porze przez nikogo.

-Francjo! - krzyczy Artur. - Przestań! To nie jest wcale zabawne. 

Rażąco biały uśmiech Francisa widać nawet w ciemnościach. Jego niebieskie oczy świdrują zielone tęczówki Artura, z zadziwiającą powagą i...

-Anglio... - mówi Francja i powoli zbliża swoją twarz do niego. 

-C-co ty...? - zaczyna Anglia. Już się nie wyrywa, jego nadgarstki są teraz w słabnącym uścisku Francisa. Do ostatniej chwili ma otwarte oczy. Nie może uwierzyć, że Francja robi to całkiem serio. Jest pewien, że pozostała dwójka “Bad trio” za chwilę wyskoczy zza rogu i krzyknie coś w stylu “Mamy cię!”.

Nie... BYŁ tego pewien, ale teraz, gdy twarz Francji jest tak niebezpiecznie blisko, przypominają mu się stare czasy. Kiedy był młodym państwem, a starszy brat Francja opiekował się małym Arturem, byli wtedy blisko. Nie walczyli tyle, po prostu czasem się kłócili, a teraz? Teraz zawsze byli przeciwko sobie. Na konferencjach zawsze sprzeciwiali się swoim ustawom, poniżali na każdym kroku.


Policzki Anglii przybierają kolor dojrzałego pomidora. Nie spodziewał się, że podda się tak szybko, niezawodnym urokom Francji, które nigdy wcześniej na niego nie działały. Miękkie usta blondyna dotykają jego warg. Zaciska mocno oczy i przez chwilę stoi tak, jak posąg. Ale Francja nie pozwala mu na to na długo.

Chwyta jego podbródek i unosi do góry, wolną rękę oplata wokół jego pasa i przyciąga jeszcze bliżej do swojego, ciała, którego gorąco da się czuć nawet przez materiał ubrania.

Kiedy Francis niechętnie odrywa Artura od siebie, ich oddechy są przyśpieszone. Anglia spogląda gdzieś w bok, zażenowany swoją słabą siłą woli. Jak, do cholery, do tego doszło?! - pyta sam siebie, łapiąc się za usta i rozszerzając oczy.

-A-Artur? - mówi niepewnie Francja, oddalając się na krok od mężczyzny. Chce coś powiedzieć, ale nie ma pojęcia, co. Po raz pierwszy stracił nad sobą panowanie. Ale tak długo na to czekał. Chce zrobić więcej, jego ciało go do tego ciągnie, ale umysł powoli trzeźwieje i uświadamia sobie, że zrobił coś złego.

-N-no... co masz mi do powiedzenia? - łamiącym się, ale pewnym tonem mówi Anglia. - Że to był tylko żart? Że tak ci się... - przestaje mówić i po prostu odwraca się na pięcie. - Cholerna konferencja w Paryżu! - krzyczy dostatecznie głośno, by pozostawiony w tyle Francja mógł go usłyszeć. Wyciera rękawem usta i automatycznie kieruje się w stronę hotelu, w którym zawsze zostaje na czas spotkań.

Tyzyfone

~ * * * ~

A teraz jak zwykle musi się wtrącić zaraza ludzkości, czyli natrętna Alleya^^ *teraz czekam na masę zaprzeczeńXD*
Mianowicie chciałabym bardzo podziękować Tyzy, że zaszczyciła mnie na blogu swoim dziełem. Nie martwcie się, to dopiero pierwsza część, więc jeszcze będziecie mogły przeczytać coś tak wspaniałego^^
To tyle ode mnie:3
Pozdrowienia ludziska!<3

Ps. Jeśli ktoiś chciałby *choć wątpię* przeczytać wywiad z moim skromnym udziałem, to zapraszam do <klik>. Buźka!



14 komentarzy:

  1. Zaczne ogólnie od tego, że pomieszanie tych dwóch histori to był supcio pomysł
    niestety zapomniało się Tyzy że Tamaki wychowywał sie przez 14 lat we Francji więc zna ten jezyk świetnie dlatego nie rozumiałam czemu był potrzebny jakiś słowniczek Kyoyi...
    Ogólnie fakt że Anglia uległ Francji tez mnie trochę zszokował chociaż nie powiem ciekawa wizja mnie naszła:D:D:D:D
    oby tak dalej
    buziaki dobre duszki:*::*:*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. omg >.< Ale dałam gapę xD Wytnie się w druku xD

      Usuń
    2. Oj, no nie przesadzajXD Jaka gapa?! Ledwo dostrzegalny błąd^^

      Usuń
    3. Ley-chan ja bym chciała abyś ty napisała choć jeden kometarz do tego drugiego bloga którego pisze mimo że historia nie jest wymyślana przeze mnie
      tu podam ci linka poniewaz nie wiem czy jak go podamp rzez gg to czy dojdzie do ciebie: http://smak-zielonej-herbaty.blogspot.com/
      buziaki:*:*
      a jeśli chodzi o ten błąd to sie nie ma martwić:D

      Usuń
  2. Świetnie! Jak zawsze bardzo mi się podobało!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, niezłe!
    Pomysł by połączyć te dwa anime jest świetny! A samo wykonanie jest co najmniej zadowalające <3
    Haha, czuje coś niegrzecznego ... Czyżby yaoi?XD
    Boże, wybacz mi za napad głupawki i długość komentarza, która notabene mnie demotywuje^^ .... XD Nie, no ja ze sobą nie mogę żyć.
    Pozdrawiam~~!

    OdpowiedzUsuń
  4. po przeczytaniu tego mam taki zajebisty maindfaaak @________@
    łuhu odleciałam, nie ogarniam i mi dobrze XD
    Tyzyfone brawo ♥
    Alla kiciak jak tam ci idzie yaoi? @___________@

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh *ucieka wzrokiem w bok* moje yaoi? *sztuczny śmiech* Tak pisze się, pisze...
      Black wiesz, że cię uwielbiam? *ucieka z bloga*

      Usuń
    2. ... serduszko mnie zabolało przez tą odpowiedź ;_;

      Usuń
    3. A mnie męczy okras "bewenny" i "bezczasowy">.< Mój szef oszalał i pracuję teraz na dwie zmianyT.T
      Przepraszam Blackuś<3

      Usuń
  5. Świetne @.@
    Tyzyfone, masz dar do pisania, wspaniałego pisania! Nie no, jestem pod wrażeniem. Ładnie opisujesz.
    Pozdrawiam,
    A.g.a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuhh <33 Dziękuję :33 Cieszę się bardzo, choć ja nie uznaję tego za moje najlepsze dzieło ^.^ Obiecuję, że następna część będzie lepsza :)

      Usuń
  6. Ohayo!

    Miałaś naprawdę niesamowity pomysł, świetne połączenie dwóch anime. Doskonałe wykonanie.. ach... Nie mogę doczekać się więcej! :3

    Pozdrawiam! :]

    CarpeDiem :3

    OdpowiedzUsuń