Mam nadzieję, że jeszcze pamiętacie Pięknego Przestępcę?^^ Bo o to właśnie przedstawiam wam rozdział trzeci:)
Zapraszam do czytania^^
~ * * * ~
Rozdział Trzeci
Ciszę w mieszkaniu przerwał przeraźliwie głośny dźwięk dzwonka. Dziewczyna śpiąca na łóżku, poruszyła się nieznacznie pod ciemnofioletową narzutą. Rozespana otwarła najpierw jedno oko, dopiero po chwili drugie. Rozglądnęła się po pokoju, a następnie zakryła głowę poduszka. Jęknęła przeciągle, gdy nieproszony gość nadal dobijał się do drzwi. Usiadła gwałtownie i pożałowała od razu takiego posunięcia, gdy poczuła promieniujący ból głowy. Do tego miała w gardle prawdziwą Saharę. Powoli wstała na nogi i zarzuciła na gołe ciało szlafrok. Przechodząc przez mieszkanie postanowiła, że musi pomyśleć nad generalnymi porządkami. Wszędzie walały się ubrania, a w zlewie piętrzył się stos brudnych naczyń. W końcu stanęła w korytarzu i z rozmachem otworzyła drzwi. Na progu stała uśmiechnięta Mika.
- Cześć kochana. – powiedziała wchodząc do środka –Przyszłam na ratunek – mówiąc to podniosła do góry siatkę z zakupami – Gorące bułeczki i kawa.
Tessami zatrzasnęła drzwi i bez słowa minęła blondynkę. Od razu skierowała się w stronę kuchni, a następnie lodówki. Wyciągnęła z niej butelkę wody i za jednym razem wypiła ponad połowę. Dopiero po tym zwróciła się do przyjaciółki.
- Mika Idane, po cholerę mnie budziłaś?
Dziewczyna uśmiechnęła się szerzej na słowa Czarnej. Położyła zakupy na blacie stolika i krytycznie popatrzyła na Blackwitch.
- Wyglądasz jak trup. – stwierdziła – A jeśli się nie mylę, masz godzinę by zrobić ze sobą porządek.
- O czym ty mów…- zaczęła Tess, ale jej wzrok zatrzymał się na zegarze – O kurwa! – wykrzyknęła.
- Dobrze powiedziane. Idź weź prysznic, a ja przygotuję śniadanie.
- Jesteś boska. – pocałowała Mike w policzek i pobiegła do łazienki.
Piętnaście minut później Tessami siedziała w swojej kuchni umyta, ubrana i piła kawę w swoim ulubionym kubku z kościotrupem. Tuż obok niej zajęła miejsce Idane. A jej dobry humor jakby wyparował. Wzrok miała obojętny i od pięciu minut gapiła się na ścianę naprzeciwko niej.
- Ok. – Tessami położyła kubek i szturchnęła łokciem blondynkę. – Co jest?
- Nic. A co ma być? – uśmiechnęła się sztucznie i dla zmyłki wzięła potężny łyk kawy.
- Mika? – spytała Czarna, ale nie uzyskała odpowiedzi –Mika, do cholery, znam cię. Wiem, kiedy coś się dzieje.
Przyjaciółka w końcu na nią spojrzała, a w oczach miała łzy.
- Co jest ze mną nie tak? Jestem kuźwa groźną przestępczynią, a nie potrafię zainteresować sobą faceta, którego kocham! –krzyknęła i wybuchła płaczem.
Tess objęła ją i pocałowała w czubek głowy.
- Znów Hiro? – zapytała, na co Idane zaczęła głośniej płakać– Kto? – zapytała kolejny raz.
Na to pytanie Mika przestała ryczeć i odsunęła się od Blackwitch.
- Na pewno nie Hiro. Cholera! Obudziłam się, a tuż obok mnie leżał kompletnie obcy mi facet. A ja nawet tego nie pamiętam. Kompletna czarna dziura! – zawyła.
- Mikuś, nie chcę być brutalna, ale to nie był pierwszy raz.– zauważyła Tessami.
- Przecież ja to wiem! – wykrzyknęła blondynka i ukryła twarz w dłoniach.
Natomiast Tess nie wiedziała czy ma się śmiać czy płakać. Prawie po każdej imprezie Idane lądowała w łóżku z jakimś mężczyzną. I za każdym razem przyjaciółka miała po tym emocjonalnego kaca. Którego leczyła u Blachwitch. A w tym wszystkim była jeszcze Hiro, który nie miał bladego pojęcia, że dla Miki jest kimś więcej niż przyjacielem. Czasami Czarna czuła się jak bohaterka jakiegoś podrzędnego melodramatu.
- Ok., Mika, weź się w garść.
Przyjaciółka spojrzała na nią z wyrzutem i prychnęła.
- Pewnie! Olej to, co z tego, że mam deprechę. – mruknęła.
- A możesz ją mieć w drodze do klubu? Bo musimy się zbierać.
Idane warknęła coś pod nosem, ale wstała i ubrała kurtkę. Następnie razem z Blackwitch wyszły z mieszkania.
„Hangetsu” był cichy i pusty o tej porze dnia. Prawie wszystkie stoliki były wolne. Dwie dziewczyny przemierzały parkiet w kierunku baru. Zatrzymały się dopiero przy nim i obie usiadły na stołkach. Już po chwili stał przy nich barman.
- Co podać? – spytał uśmiechając się uroczo.
Mika zachichotała i zatrzepotała rzęsami. Tessami natomiast przewróciła oczami, widząc zachowania przyjaciółki. Najwyraźniej jej depresja poszła w niepamięć.
- „Zemstę Barmana” poproszę. – odpowiedziała Idane, puszczając mu oczko.
Na jej gest chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- A ty? – zapytał Czarnej.
- Dzięki, ja nic. Szef u siebie?
- W gabinecie. – odparł.
Tess kiwnęła mu w podzięce oddalił się od niego oraz flirtującej z nim Miki. Jeśli następnym razem blondynka zawita u niej po kolejnej nocy z jakimś facetem to wywali ją za próg.
Jej obcasy stukały przy każdym kroku. Nienawidziła takich butów, lecz ubrała je ze względu na czekające na nią dzisiejsze zadanie. Po chwili stało przed drzwiami Akihito, zapukała i weszła słysząc odpowiedź. Jej wuj jak zwykle siedział za biurkiem, zawalony papierami. Spojrzał na siostrzenicę i bez słowa wskazał jej fotel przed sobą. Posłusznie zajęła miejsce i przez chwilę czekała aż Vetake skończy pracę. W końcu mężczyzna odsunął od siebie dokumenty i spojrzał na Czarną.
- Aktówkę masz obok drzwi. Jest w niej równo czterdzieści tysięcy dolarów. – powiedział i odchylił się na oparcie – Na miejsce zawiezie cię Ren, a później cię odbierze.
- Jaka broń?
- To, co zwykle. Na wszelki wypadek schowaj nóż.
Kiwnęła głową i już zaczęła się podnosić, gdy zatrzymał ją głos wuja.
- Tessami – spojrzała na niego – jest jeszcze jedna sprawa.
Blachwitch ponownie opadła na fotel. Zaczęła wyczekująco patrzeć na Akihito. Ten natomiast miał na twarzy wypisane uczucie podobne do troski. Przeczesał palcami włosy i zabrał głos.
- Twój ojciec się odezwał. – jeśli Vetake czekał na jakąś reakcję, to się pomylił.
Tess siedziała nadal, a jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Jedynie ona wiedziała jak w tamtej chwili głęboko wbiła paznokcie w oparcie fotela i jak mocno zacisnęła żeby.
- Prosił bym zaaranżował mu spotkanie z tobą. A raczej twój wyjazd do niego. – mówił dalej – Wiesz, że nie mogę odmówić.
- Ale ja owszem. – odezwała się Tessami – I właśnie to robię. – wstała i zaczęła iść w kierunku wyjścia.
Złapała czarną aktówkę i już otwierała drzwi, gdy ponownie odezwał się jej wuj.
- To nie koniec tej rozmowy. Po zadaniu Ren przywiezie cię tutaj. – przerwał – Przyjdź od razu do mnie.
Nie odpowiadając ani słowa Blackwitch otworzyła drzwi i wyszła z gabinetu. Od razu oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Czuła się tak jakby osuwał jej się grunt pod nogami. Po chwili ponownie je otworzyła i ruszyła do przodu. Zacisnęła usta w wąską linię i ze złowrogim wyrazem twarzy opuściła klub. Tuż przed nim czekało na nią czarne auto, przy którym stał jej kierowca. W milczeniu usiadła na miejscu pasażera i ruchem dłoni kazała Renowi jechać. Patrząc na zmieniający się krajobraz miała coraz bardziej pesymistyczne myśli.
~ * * * ~
Coś dodałam, więc jestem spokojna. Niech żyją zapisane rozdziałyXD
Pozdrowienia ludziska^^
Kurcze podoba mi sie:-)... ciesze sie ze doczekalam tego rozdzialu.... swietne... buziaki dobry duszku:-*:-*:-*
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział. Jak zwykle niesamowity. Nie mogę się doczekać następnego i rozwinięcia tej historii, ale tak mam zawsze, czytając Twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jeju, nowy rozdział ^^
OdpowiedzUsuńJak zawsze fajny i ciekawy. Coraz bardziej wdrążamy się w historię a ja nie mogę doczekać się następnej części. Wyłapałam kilka małych błędów ale ogólnie wszystko jest epic XD
Pozdrawiam~~!