Rozdział Drugi
Nacisnęła klamkę i
popchnęła drzwi, wchodząc do środka. Gabinet okazał się pusty. Najwyraźniej ten
cały Morri, nadal nie dał spokoju Akihito. Pokój był skromny. Ściany pomalowana
na ciemny fiolet, tuż naprzeciwko drzwi stało biurko, a obok szafka. Na
podłodze leżał czarny dywan. Tessami przeszła przez pomieszczenie i rozsiadła
się w fotelu. Shozo po namyśle poszedł w jej ślady. Oboje przez moment trwali w
milczeniu, dopóki blondyn nie zabrał głosu.
- Myslisz, że to
chodzi o tego faceta?
- Nic innego nie
przychodzi mi do głowy. – wzruszyła ramionami – Ale mogło też się coś stać.
Choshi spojrzał na
Czarną, ale nic nie odpowiedział. Za dobrze znał dziewczynę, by mieć nadzieję,
że wyjaśni mu ona swój tok myślenia. Była skryta i do tej pory nic nie zmusiło
ją do otwarcia się, jeśli ona sama nie miała na to ochoty. Rozluźniony oparł
się, a nogi wyłożył na blat biurka. Zauważył krzywe spojrzenie Tess, która obserwowała
jego zachowanie, ale nic sobie z niego nie zrobił. Posłał jej jedynie swój
najpiękniejszy uśmiech, który skwitowała prychnięciem. Założył swoje ręce za
kark i zamknął oczy. Już pomału odpływał, gdy poczuł jakiś ruch za sobą.
Otworzył oczy, obrócił głowę i spotkał wściekłe spojrzenie zielonych oczu.
- Choshi, byłbyś
tak łaskaw, wziąć swoje nogi z mojego stołu? – cicha groźba w zimnym głosie
Vetake momentalnie go rozbudziła.
Szybko usiadł
poprawnie, o mało nie spadając przy tym na ziemię. Wbił wzrok przed siebie,
pewny, że Tess ma teraz na twarzy swój ironiczny uśmieszek.
Szef przeszedł
obok nich i usiadł w swoim fotelu za biurkiem. Splótł palce i położył na nich
brodę. Cały czas obserwując uważnie dwójkę siedzącą przed nim. Tessami jak
zwykle była skromna w ukazywaniu swoich uczuć. Można by sobie pomyśleć, że ich
nie posiada. Ale to byłaby wielka pomyłka. Znał swoją siostrzenicę, aż za
dobrze i wiedział, że dziewczyna ukrywa więcej niż chce pokazać. Natomiast
Shozo był jej całkowitym przeciwieństwem. Widział zdenerwowanie malujące się na
twarzy chłopaka, a zarazem trzymaną w ryzach ciekawość. Może to właśnie,
dlatego, że tak się różnili, tworzyli zgrany zespół. A ich przyjaźń przetrwała
tyle lat i wiele prób. Odchylił się na oparcie i zwrócił się do nich.
- Dostałem
wiadomość, że w starym magazynie zostało, znalezione ciało niejakiego Seta Umeki.
Czy to ten człowiek, o którym myślę?
- Zależy, o kogo
szefo… - zaczął blondyn
- Stul pysk
Choshi! – warknął brunet – Dobrze wiesz o kogo mi chodzi! To, że go zabiliście
niewiele mnie obchodzi, ale pytanie jest takie, czy macie to, na czym mi
zależało?
W pomieszczeniu
zaległa cisza. Przerywana jedynie szybkimi oddechami i biciem serca. Akihito
zmarszczył brwi i wstał. Podszedł do dwójki swoich ludzi i stanął naprzeciwko
nich, patrząc po kolei w ich oczy. Czarne spojrzenie Tessami było obojętne,
natomiast wzrok Sho…
- Więc nie… -
nadal patrząc na chłopaka – Co z wami jest do cholery?! Parę informacji! O to
prosiłem! – zerwał się gwałtownie z miejsca i zaczął krążyć po gabinecie. – I
co ja mam z wami zrobić?! – warknął w przestrzeń.
- Wuju… - zaczęła
Blackwitch, ale ucichła, gdy dłoń Vetake dosięgła jej policzka.
Jej głowa
odskoczyła, a na skórze pozostał czerwony ślad. Czarne włosy zasłoniły jej
oczy, a usta nadal były na wpół otwarte – Przepraszam. – wyszeptała.
Mężczyzna chwycił
siostrzenicę za brodę i odwrócił twarzą do siebie. Mierzyli się dłuższą chwilę
wzrokiem. W końcu Vetake ją puścił.
- Przepraszasz? –
prychnął – Zejdźcie mi z oczu. Oboje wynocha!
Posłusznie i
szybko opuścili gabinet. Gdy drzwi się za nimi zamknęły Sho spojrzał na
dziewczynę. Już otwierał usta, ale ona była szybsza:
- Idę do łazienki,
dojdę później. – po tych słowach znikła za zakrętem.
Nie okłamała
przyjaciele. Tak jak mówiła weszła do toalety, a następnie zamknęła się w
kabinie. Nie chciała teraz z nim rozmawiać, tłumaczyć się, widzieć jego wzrok.
Chciała pozostać, choć przez chwile sama. Usiadła na opuszczonej klapie i
zaczęła głęboko oddychać. Wszystko w niej krzyczało, aby wróciła i walczyła.
Jej ciało rwało się do bicia. To był jej instynkt, to dzięki niemu wychodziła z
najgorszych opresji. Lecz czy wuju zawsze zawodził. Już w miarę spokojna wyszła
z kabiny. A tam czekała na nią niespodzianka. O jedną z umywalek opierała się
wysoka, niebieskooka blondynka. Długie proste włosy miała związane w dwa kucyki
i wyglądałaby uroczo, gdyby nie colt błyszczący w jej wystającej kaburze.
- Shozo cię
wysłał? – spytała Tessami ochlapując twarz woda.
- Musiało boleć. –
stwierdziła dziewczyna, ignorując pytanie Czarnej i dotykając jej policzka.
- Nie bardziej niż
zwykle. – mruknęła Blackwitch i spojrzała na blondynkę – Po co tu przyszłaś
Mika?
Dziewczyna rzuciła
Tess urażone spojrzenie, po czym chwyciła w dłonie jej twarz.
- Musisz pytać? –
na jej ustach pojawił się uśmiech – Jesteś moją przyjaciółką, prawie, że
siostrą. – cmoknęła ją w usta – Poza tym nikt lepiej na akcji nie pilnuje mi
pleców.
Czarna pokręciła
głową, zdjęła ręce Miki ze swoich policzków, ale w jej oczach tańczyły iskierki
rozbawienia. Wzięła papierowy ręcznik i powoli zaczęła wycierać mokre dłonie.
- Kochana,
mogłabyś ruszyć swój słodki tyłeczek? Czekają na nas. – niecierpliwiła się
niebieskooka.
Tessami rzuciła
kulkę do kosza i opierając się o ścianę, założyła ręce na piersi.
- Niby, do czego
mam się spieszyć?
- A bo ja wiem? –
wzruszyła ramionami – Może do pełnego alkoholu baru albo jeśli wolisz,
parkietu, na którym tłoczą się gorący faceci?
Tess po raz
pierwszy tego dnia wybuchła śmiechem.
- To ja zamawiam
bar. – powiedziała, obejmując ramieniem przyjaciółkę.
- Wiesz, barman
też jest niczego sobie. – zachichotała Mika i musiała, uchylić się przed ciosem
Blackwitch.
Przekręciła klucz
i popchnęła drzwi. W mieszkaniu panował mrok. Zdjęła z nóg glany i rzuciła je w
kat. Slalomem pokonała korytarz i weszła do salonu. Zdejmując kurtkę opadła na
kanapę. Po tej czynności zakręciło jej się w głowie, więc zamknęła oczy, a
głowę położyła na oparcie. Dzisiejszej nocy przesadziła z drinkami. Była zła na
siebie i przyjaciół. Mogła bardziej siebie pilnować, jutro przecież miała
zadanie do wykonania. Jeśli kolejny raz nawali, wuj jej nie wybaczy.
- Cholera niech
ich weźmie. – jęknęła wstając i zdejmując resztę ubrań.
Mówiąc „ich”, miała
na myśli najbliższe jej osoby. Postrzeloną Mike, olewającego wszystko Shozo i
tajemniczego Hiro. To była trójka ludzi, na których zawsze mogła polegać. Bez
nich nie byłaby tym, kim się stała.
Po chwili stała na
środku pomieszczenia w samej bieliźnie. Jej gładka i blada skóra lśniła w
blasku świateł z ulicy, które wpadały przez okno. Na niepewnych nogach zaczęła
iść w stronę łazienki. Nawet nietrzeźwa wiedziała, że potrzebuje prysznica.
Oraz snu. Ale to mogło poczekać, a kąpiel nie. To był jej podstawowy cel. Na
początku szło jej całkiem nieźle, mimo braku równowagi doszła prawie do drzwi.
I to właśnie przy nich gwałtownie się zachwiała. W ostatniej chwili zdołała się
złapać brzegu komody. Oparła się o nią i zamrugała. Jej wzrok zatrzymał się na
trzech ramkach. Dwie pierwsze stały obok siebie, czyste i błyszczące. Na
pierwszym była mała Tessami, miała wtedy zaledwie pięć lat, a po jej bokach
stali jej rodzice. Szybko przeniosła oczy na drugie. Na nim z kolei była
również ona wraz z przyjaciółmi. Mika i Shozo się wygłupiali, a Czarna z Hiro
stali spokojnie i patrzyli z litością na tamtą dwójkę.
To trzecie było na
uboczu, zakurzone, jakby zapomniane. Była na nim dwójka młodych ludzi.
Dziewczyna i chłopak, uśmiechnięci, szczęśliwi czternastolatkowie. Mający plany
i marzenia. To na nim Blachwitch najdłużej zawiesiła wzrok. Był on pusty, jakby
wyprany z emocji, choć jeszcze przed chwilą mimo myśli o kacu z samego rana,
była wesoła. Wyciągnęła dłoń i złapała ramkę. Mocniej zacisnęła na niej palce,
by po chwili otworzyć szufladę i wrzucić tam owe zdjęcie. Gdy szuflada zamknęła
się z cichym kliknięciem, Tessami odepchnęła się od komody i stojąc w miarę
prosto otworzyła drzwi łazienki. Po chwili można było usłyszeć szum wody i
westchnięcie ulgi dziewczyny, gdy ciepłe krople płynęły po jej ciele.
~ * * * ~
Dodaję ten rozdział, ponieważ jestem chora i nie mam siły pisać nic nowegoT.T
A, że ten rozdział wystarczyło i "skopiować" i "wkleić", więc wybrałam tę opcję^^'.
Obiecuję, że gdy tylko poczuję się lepiej zobaczycie kolejną część miniaturki:3
Pozdrawiam^^
Ogólnie stwierdzam że świetne... jesteś fantastyczna jakbym tam była i to widziała:D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńpisz dalej i zdrowiej Ley-chan:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*
Zdrowieję, pomału^^''
UsuńOo.. Bardzo ładnie wszystko napisałaś, zresztą jak zawsze..^^
OdpowiedzUsuńNo nic. Życzę powrotu do zdrowia.
Ej kocie. xD Mam pytanie. Chciałabym porozmawiać o czymś.. chodzi mi o tego bloga o Władcy Pierścieni. Dobrze ?
Jakby co napisz na gg.
35377881 <3 xD Yeoo.*3*
Wiii!
OdpowiedzUsuńRozdział 2! Alem podjarana *-*
Jak zwykle niesamowicie i bardzo wciągająco napisany rozdział, Invi czeka na więcej ^-^
No i powrotu do zdrowia życzę! Niech moc blogów i chwała pisania będą z tobą *-*
Pozdrawiam~~!
Oj co do pisania, to krucho=.= Wena mnie chyba nie lubi>.<
UsuńMoja ukochana Czarna w końcu wróciła do świata żywych <3 Masz dodawać następne rozdziały, słyszysz?! Jak nie, to cię rzucę kamieniem!
OdpowiedzUsuńTy wiesz ile mnie kosztuje dodawanie p-p? Tyle mam wspomnień związenych z tym opowiadaniemT.T
UsuńN ale może....może je jednak skończę^^ Jak narazie, jak widzisz dodaję te stare rozdziały:3
Świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńAkihito to dupek. Tylko z takiego powodu ją spoliczkować?? Kobiet się nie bije -.-"
Ciekawe, kto na tym zdjęciu był, że je schowała...
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
spokojnie żyję - nie traktujcie mnie jakby była martwa do cholery xD
OdpowiedzUsuńciocia mi pożyczyła laptop do szpitala, awuwuwuw ;w;
Akihito misiaczku kocham cię *o* jesteś taki seksyyy. i dobrze że jej przywalił xD wiem jestem zUa.
.. ej o co chodzi ze zdjęciem? *o* chcę wiedzieć omnomnom @w@