sobota, 6 października 2012

Śladem czerwonej szminki

Oho! Jak widze ankieta ma już chyba swojego zwycięzcę^^ 
Rozdział pisany bez szczególnego entuzjazmu. Jakoś to opowiadanie mi sie nie podoba=.=

~ * * * ~


Ni


 Plan Kumiko był prosty. Chciała jak najszybciej znaleźć mi męża. Nie obchodziło ją wykształcenie, wygląd czy też charakter przyszłego małżonka. Chciała tylko bym wyrwała się spod władzy rodziny Abe.
    Bardzo się starała w dążeniu do tego celu. A ja nie miałam serca, mówić jej, że to na nic. Nie chciałam brać ślubu bez miłości, szacunku albo choćby przyjaźni. Byłam głupią gąską i marzyłam o romantycznym uczuciu. Jakże wyobrażenia Kumiko różniły się od moich.
    Ale siedziałam cicho, aż do dnia, gdy było za późno.
    Pamiętam, że siedziałam w sypialni, przed toaletką. Kumiko kazała mi się wystroić. Nagle drzwi się otworzył, a przez nie weszła ona w towarzystwie nieznajomego mężczyzny. Był on już w podeszłym wieku, siwiejący ze zmarszczkami. Przez moment nic nie rozumiałam i dopiero po chwili zerwałam się przestraszona na nogi.
    Jednak ja byłam sama…
    Byłam wyceniana, jak rzecz. Oglądana jak jakiś przedmiot. Nie wiem, po jakim czasie, ale w końcu przestałam walczyć. Podpisałam dokumenty, stałam się żoną, miałam męża.
    A życie przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie.
    Pamiętam, że Kazuri, tak się nazywał mój mąż, zabrał mnie do domu. Był to prosty, skromny budynek i jedynie ogród, oczarował moje oczy. Był piękny, pełen kwiatów. Kolorowy i pachnący.
    A ja odnalazłam swoje powołanie. Ten ogród w późniejszych latach, był moim rajem, ostoją w piekle, jakim stworzył mój małżonek. To tam uciekałam od rzeczywistości. Sadziłam, plewiłam i doglądałam ogrodu, tam spędzałam większą część dnia. Tylko w zimie tęskniłam i popadałam w melancholie.
    Mąż widział moje zmienne nastroje i wybuchał gniewem. Nie pomagało również to, że nie zachodziłam w ciąże. Po trzech wspólnie spędzonych latach, musiałam wysłuchiwać oszczerstwa i oskarżenia. To ja byłam winna. Jak zwykle kobieta, stała się tą złą. Pragnęłam być matką, chciałam mieć dziecka, ale nie z nim. A mój organizm najwidoczniej to wyczuwał. A może to Bóg okazywał mi miłosierdzie?
    Każdego wieczora modliłam się o wolność.
    I w końcu ją dostałam.
    Po moich dwudziestych urodzinach, Kazuri zmarł. Zawał, zgon na miejscu. Jak przystało na dobrą żonę, płakałam po zmarłym małżonku, choć moja dusza i serce krzyczało ze szczęścia.
    Koniec poniżania, bicia, znęcania się.
    Zostałam sama, ale dla mnie to nie była kara. Kochałam moją samotność. W końcu miałam spokój i życie nagle odzyskało barwy.
    Czy można odnaleźć radość życia w samotności?
    Tak. Ja tego zaznałam. Nawet po wielu latach, nadal dziękuję losowi, że moje przeznaczenie zaprowadziło mnie do takiego końca. Nie wiem, czy to przez moje wcześniejsze doświadczenia, ale stałam się sama z wyboru. Nigdy na zazdrościłam rodziną, wiedziałam, jakie konsekwencje mogą być takiego życia.
    Ktoś może powiedzieć, że mi współczuje. Czego? Mam dom, ukochany ogród, pracę, przyjaciół. To wszystko ma miejsce w moim życiu.
    Jedyne, czego żałuję, to tego, że nigdy nie przytulę własnego dziecka. Ale chyba nigdy bym nie potrafiła już zaufać żadnemu mężczyźnie. Nie po tym koszmarze, który przeżyłam.
    Nie współczujcie mi, nie ma, czego. To ludzi pokroju mojego ojca, kobiet z „Lotosu”, powinniście żałować. Ja jestem szczęśliwa. Spokojna.
    Cieszę się każdym dniem. Bo widzę je w pozytywnych barwach. Nareszcie wiem, co przyniesie każdą kolejna minuta. Stałam się całkowitą właścicielką mojego losu.

~ * * * ~

I co? I co? ^^ 
Ech...masakra>.< To jest jak dla mnie beznadzieja, dlatego też skończyłam tę miniaturkę wcześniej. 
Co będzie następne? Postanówcie sami w ankiecie:3
Zapraszam do komentowania^^






6 komentarzy:

  1. świetne
    az się zaczełam zastananwiać czy to aby nie piszesz jakbyś coś o tym wiedziała(choć wierze że tak nie jest)
    czekam z niecierpliwośćia na dalsze
    i sorry za błędy pisze z komórki:D
    buziaki i dzięki:D
    Przepraszam że nie będę przez jakiś czas ale w nagrodę znów napisze długi rozdział:D
    Buziiaczki dobry duszku:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, nie jest beznadziejne, tylko świetne ;)
    Szczerze, to jest pierwsza twoja miniaturka jaką przeczytałam i żałuję, ale obiecuję, że w najbliższym czasie przeczytam wszystko ;]
    Mam nadzieję, że nie na mnie nie gniewasz Pozdrawiam Miharu ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością czytałam twój komentarz. Będę zaszczycona, jeśli przeczytasz resztę^^

      Usuń
  3. Boskie, boskie, boskie! Piszesz cudownie, czasami aż Ci zazdroszczę ^.^", ale oczywiście w tym dobrym sensie.
    Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Łał...
    Zabrakło mi słów. To jest genialne!
    Bardzo prawdziwe, uczuciowe, świetnie napisane... w wielkim skrócie jest to zajebiste^^
    No i dziękuje za miły komentarz u mnie, to bardzo pomaga.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. O jezu ta cześć jest o wiele lepsza od poprzedniej *drowning in feelings*
    Żesz cholera nie wiem jak ty to robisz ale w tym opowiadaniu czuć normalnie magię ;_; Chcę 3 cześć! D: Niech Potter wygraaa, chce coś z Pottera @_@ *dopinguje ankietę*


    A tak btw dodałam u siebie nowy one shot ;_;

    OdpowiedzUsuń